|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ania
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 3770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: 8:38, 12.08.09 Temat postu: Artykuły na temat żywienia |
|
|
Założyłam temat żeby poprzenosić artykuły z ogólnych ciekawostek i dorzucić jeszcze coś jak znajde fajnego.
Ja ogólnie dużo czasu spędzam wglębiając sie w ta tematyke wiec czasami sie z Wami czyms ciekawym podziele, może i Was w jakimś stopniu zainteresuje a może kiedyś sie przyda.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Ania
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 3770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: 19:23, 15.07.09 PRZENIESIONY 8:39, 12.08.09 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Co wiemy o przetwórstwie mięsa W latach 90 weszły na nasz rynek przetwórstwa mięsnego nowoczesne maszyny - nastrzykiwarki i masownice. Był to najnowszy szczyt techniki przetwórstwa mięsnego. Rozpoczął się prawdziwy wyścig w pompowaniu mięsa wodą zawierającą środki konserwujące. Rozpoczęła się walka producentów mięsa o pieniądze. Ponieważ w tym czasie złagodzono polskie normy regulujące zawartość konserwantów w żywności, zaczęto sprowadzać na teren naszego kraju coraz bardziej nowoczesne maszyny. Wydajność to dziś kluczowe słowo w przetwórstwie mięsnym. Dziś 90% wysokogatunkowych wędlin, które kupujemy w sklepach to produkty wysoko wydajne. Oznacza to, że zawierać one mogą w swojej masie wagi mięsa 50% wtłoczonego płynu. Do niedawna ze stu kilogramów mięsa odpowiedniej jakości wolno było wyprodukować 52 kg kabanosów czy 86 kg szynki. "Wydajność" tych wyrobów wynosiła odpowiednio 52 proc. i 86 proc. Dzisiaj z tej samej ilości mięsa produkuje się 200 i więcej kilogramów "szlachetnych" wędlin.
Nie inaczej jest z wyrobami drobiowymi, które mają niewiele wspólnego z drobiem. Są produkowane z MOM, czyli mięsa drobiowego odkostnionego. Jest to mieszanina zmielonych kości, chrząstek, szpiku kostnego, ścięgien. Do 1995 roku używanie tego specyfiku było zabronione. Teraz już nie jest. Dodanie MOM-u znacznie obniża koszty produkcji. Najczęściej wykorzystuje się go w parówkach, kaszankach i pasztetowych. W parówce może być mięso, ale nie jest to konieczne. Kiedy przedstawiciele Inspekcjji Handlowej sprawdzają towar, interesuje ich tylko, jaki skład podał producent. Jeśli po zbadaniu próbki jej skład zgadza się z zadeklarowanym, wszystko jest w porządku. Parówką może być na przykład kilka zmielonych składników, niekoniecznie pochodzenia zwierzęcego. Można tam dodać nawet papier toaletowy, byleby całość nie była szkodliwa dla zdrowia. Poza tym każdy ma prawo nazwać swój wyrób, jak mu się podoba. Akurat ten producent postanowił nazwać to coś parówką.
Do mięsa wstrzykuje się wodę z substancjami toksycznymi. Skład solanki stanowią wielofosforany, azotany, azotyny służące również do produkcji materiałów wybuchowych, Coca-Coli, nawozów rolniczych. Litr solanki kosztuje 1 zł. Producent zgodnie z przepisami umieszcza na towarze informację, że szynka jest napompowana wodą, na nazwa jego brzmi - "produkt wysoko wydajny". Na rynku spożywczym zapanowała wolnoamerykanka. Zwycięża ten, kto wyprodukuje taniej, a jego wyroby będą "zjadliwe". Konsument musi liczyć się z tym, że po kilku dniach przechowywania w lodówce, z wędliny zaczyna wylewać się woda. Pompowanie mięsa w polskich zakładach mięsnych przyjęło formę wyścigu między producentami. Jedynym ograniczeniem ilości wody w wędlinie jest jedynie jakość sprzętu i wytrzymałość mięsa. Maszyna do tłoczenia w mięso bladoszarej mazi pokrytej gęstym kożuchem nazywa się nastrzykiwarką. Pod dużym ciśnieniem nastrzykuje mięso, z którego wyrabia się wysokogatunkowe wędliny - szynki, polędwice, balerony. Po wyciagnięciu wyrobów z tej cudownej maszyny mogą mieć wagę nawet o 100% większą. Powszechne też stało się wrzucanie do młynów (kutrów) mielących mięso na kiełbasy i parówki coraz większej ilości ścięgien, skór i tłuszczu. Ostatnim krzykiem mody stały się maszyny, które dzięki elastycznym igłom omijającym kości, potrafią napompować zabite zwierzę, jeszcze przed rozebraniem je na kawałki. Kupując szynkę w sklepie, nikt nie jest w stanie stwierdzić czy woda z solami zajmuje 30, 50 czy 70% wagi. Aby zabić jej wstrętny smak i zapach dodaje się do wyrobów coraz więcej przypraw. Niedawno technologowie żywności odkryli, że istnieje piąty smak, występujący obok smaku słonego, słodkiego, gorzkiego i kwaśnego. To umami - znany od dawna Azjatom. Substancje wywołujące jego wrażenie występują m.in. w niektórych azjatyckich grzybach. Sprawiają, że potrawa bardzo zyskuje na smaku. Nie umiemy powiedzieć, dlaczego tak jest, bo nie potrafimy tego efektu smakowego opisać w kategoriach znanych nam smaków. Chętnie jednak sięgamy po "umamione" produkty. Problem w tym, że opracowano już chemiczny odpowiednik naturalnego umami, czyli glutaminian sodu. Jego oddziaływanie na organizm człowieka jest nie do końca poznane. Wiadomo jednak, że substancja ta w dużych ilościach jest szkodliwa dla zdrowia. Producenci wiedzą jednak, że stosując tę substancję, mogą konsumenta przywiązać do każdego świństwa.
Problemem stały się zwierzęta niewłaściwie zabijane, ginące w straszliwych męczarniach. Ich mięso w skutek zmian metabolicznych traci zdolność przyjmowania wody. Problemem nie dla producentów ale sprzedawców stały się przeciekające wędliny oraz możliwość krojenia jej na plasterki. Aby nie dopuścić do wylewania się wody z wędlin, coraz bardziej powszechne staje się używanie cienkich folii plastikowych, przypominających naturalny flak. Obecnie dodaje się specjalny rodzaj kleju dzięki czemu specjalnie napompowana szynka jest jak z gumy. Są to związki chemiczne, które są w stanie związać nadwyżkę wody wewnątrz wędliny, dzięki czemuzapewniają jej jędrność. Jeszcze do niedawna producenci nastrzykiwali mięso krochmalem z dodatkiem mąki pszennej ale i mąka stała się kolejną pozycją na liście oszczędności. Sięgnięto więc po bardziej nowoczesne, tańsze i wydajniejsze surowce. Są to białka soi, skrobia, wyciągi z alg morskich i preparaty z roślin tropikalnych. Okazy światowej flory roślinnej tak mocno wiążą wodę wstrzykniętą do mięsa, że w rezultacie są tańsze od surowców stosowanych od dziesięcioleci w polskich masarniach. Do Polski sprowadza się preparaty najtańsze ale niestety są nietrwałe i łatwo podlegają procesowi fermentacji.
Chyba nie masz złudzeń drogi czytelniku, że wędlina którą jesz jest wędzona. Naukowcy skomponowali z kilkudziesięciu składników chemicznych aromat przypominający w smaku, kolorze i zapachu dym drzewny. W nowoczesnej lakierni spryskuje się mieszanką wiszące płaty mięsa. Najpierw jednak mięso musi być wykąpane w roztworze zawierającym większość pierwiastków z tablicy Mendelejewa, tak aby warstwa lakieru ładnie przylegała i nadawała mu apetyczny, lśniący wygląd. Ogólnie, proces nastrzykiwania, moczenia i lakierowania jest zdecydowanie szybszy i wydajniejszy niż tradycyjne przygotowanie mięsa do wędzenia. Przynosi to producentom znacznie większe korzyści finansowe. Jako ciekawostkę powiem, że nie ma normy w Polsce, która regulowałaby ilość solanki wędlinach. Ponieważ zyski przewyższają zdecydowanie wielkość kar nałożonych w drastycznych przykładach przez inspekcje handlowe, nie stanowią to dla producentów żadnego zagrożenia. Inspektorzy inspekcji handlowej wielokrotnie alarmowali o niebezpiecznie wysokim stężeniu w mięsie wielofosforanów. Ich nadmiar powoduje u dzieci niedorozwój kości, u starszych ludzi osteoporozę. Bardzo groźnymi są również azotany i azotyny, z których w organizmie tworzą się bardzo agresywne wolne rodniki. W czasie moich wykładów o związkach konserwujących używanych w przemyśle spożywczym, pada nieodmiennie pytanie - to co w końcu można jeść. Ja nieodmiennie odpowiadam, że bardziej cenna jest wiedza o tym czego nie należy jeść. Nie należy więc jeść wysokogatunkowych wędlin, szczególnie o kolorze czerwono-fioletowym, surowego mięsa kupowanego w supermarketach o kolorze różowym, parówek, kurczaków z rożna, pasztetowej. Zakupy należy robić tylko w wybranych sklepach, do których dostarczane są wyroby producentów niewielkich wytwórni, których nie stać jest na zakup drogich zachodnich maszyn.
Smacznego.
|
Ostatnio zmieniony przez Ania dnia 12:23, 16.07.09, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ania
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 3770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: 17:07, 28.07.09 PRZENIESIONY 8:40, 12.08.09 Temat postu: |
|
|
Cytat: | O mleku i innych żywieniowych truciznach!
Ludzkie organizmy przystosowane są głównie do jedzenia pokarmu roślinnego, a dodatki odzwierzęce znoszą zwykle tylko w niewielkich ilościach, popadając w niezliczone choroby z powodu spożywania pokarmu takiego jak mięso ssaków, ryb czy ptaków oraz innych żyjątek. W świecie bardzo przemysłowej cywilizacji problemem jest jednak chemicznie przetwarzana, konserwowana, paste- ryzowana i radioaktywnie napromieniowana żywność, której w żaden sposób nie da się zakwalifikować jako jedzenia naturalnego i zdrowego. Jarstwo czy wegetarianizm to przede wszystkim jedzenie zdrowe, całościowe, spożywane w naturalnej postaci bez trujących chemicznych konserwantów czy nie poddawane bardzo szkodliwym technologiom przetwarzania i na to ludzie szukający osobistego czy wewnętrznego rozwoju powinni być szczególnie wyczuleni.
Woda chlorowana, zatruta chloraminą jest trującym problemem, chociaż w czasie epidemii może być pewną pomocą, bo jednakoż chlor jest silną trucizną i jedną z kilku podstawowych przyczyn pandemii alergii, podobnie jak fluor w pastach do zębów, będący podstawową przyczyną wyniszczenia uzębienia u ludzi.
Społecznym problemem dla bardzo wielu ludzi jest spożywanie mleka, bo bardzo duża grupa ludzi nie jest w stanie ani pić mleka, ani spożywać mleczarskich wyrobów i przetworów. Najzdrowszym dla człowieka jest świeże mleko prosto od krowy, co najwyżej doprowadzone do wrzenia, bo nie wolno mleka pasteryzować poprzez gotowanie. I tak w różnych populacjach od 20-40 procent osób jest choć lekko uczulonych na różne substancje zawarte w mleku i jego przetworach nie mogąc z tego powodu spożywać mleka. Większym problemem jest mleko odtłuszczone, pasteryzowane, chemicznie przetwarzane i konserwowane, gdyż skutkiem spożywania takiej trucizny są nie tylko rozliczne dolegliwości alergiczne, ale i takie ciężkie choroby jak astma, bronchity, rak płuc, biegunki czy wzdęcia brzucha.
Społeczeństwo powinno być o tych faktach informowane, a na produktach mleczarskich przetwórni powinny być ostrzegawcze napisy i trupie czaszki, podobnie jak na papierosach, alkoholu i podobnie ciężkich narkotykach. Człowiek podobnie jak inne ssaki roślinożerne przystosowany jest do picia mleka tylko w okresie niemowlęctwa, we wczesnym dzieciństwie, a to do 2-3 roku życia, i później winien być karmiony pokarmem roślinnego pochodzenia, oczywiście z produktów całościowych, bez zubożenia stosowanych. Ludzkie dziecko najlepiej znosi ludzkie mleko z kobiecej piersi i każda matka powinna dbać o karmienie dzieci piersią, a jeśli nie jest to możliwe z powodu zaburzeń jak brak pokarmu to należy starać się szukać mamki zastępczej, która wykarmi niemowlę. Dla dzieci lepsze od krowiego jest mleko kozy lub owcy, o ile nie ma innego sposobu wykarmienia, ale to w ostateczności!
Wiele dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym nie toleruje krowiego mleka i nie cierpi mleka, a ponieważ może to być reakcja alergiczna, nie należy w ogóle dzieci zmuszać do picia mleka, szczególnie jak jest to pasteryzowana trucizna czy chemiczny wytwór w sproszkowanej postaci. Objawy nietolerancji mleka mogą objawiać się nawet po wielu latach przymuszania się do spożywania produktów mlecznych pod naciskiem pseudorodziców, którzy kierują się interesami szkodliwych koncernów mleczarskich zamiast dobrem dziecka. Jedną z przyczyn osteoporozy jest spożywanie produktów mlecznych pomimo sprzeciwu organizmu i alergicznych skutków mlekopijstwa, takich jak zakatarzenie czy bronchitoza, a także wysypki. Jeżeli dziecko po spożyciu mleka cierpi na wymioty, biegunki i wysypki, należy szukać do karmienia dziecka innych produktów niż mleko krowie i jego fabryczne przetwory. W szczególności można wypróbować mleko kozy czy owcy, zaczynając od małych dawek pokarmowych. Kilka składników zawartych w mleku powoduje u większości ludzi liczne uszkodzenia różnych narządów wewnętrznych, w układzie naczyniowym, sercu i układzie kostnym. Białko zawarte w mleku wypłukuje wapń z organizmu, osłabiając układ kostny, przyczyniając się do łatwych złamań, zwichnięć czy osteoporozy, która jest cywilizacyjnym problemem.
Nie należy słuchać hałaśliwych reklam szkodliwego przemysłu mleczarskiego, a wszystko, co pasteryzowane odrzucić w pierwszej kolejności, gdyż proces ten powoduje szkodliwe zmiany chemiczne w spożywanych produktach i wie o tym każdy dietetyk i każdy technolog żywienia, tyle, że zwykle na usługach koncernów i farmacji oszukują tacy społeczeństwo. Jakiekolwiek objawy alergii u dzieci muszą skutkować ograniczeniem bądź odstawieniem produktów z koncernów mleczarskich, a przecież dla 20-40% ludzi jedyną alternatywą jest zdrowa, nie chlorowana woda, soki warzywne i owocowe oraz mleko sojowe i podobne produkty. Białko zawarte w mleku krowim jest jedną z podstawowych przyczyn chorób serca, to chorzy na serce muszą unikać nabiału, a podobnie i jajek z ich zabójczą ilością cholesterolu! Wymienia się od 5 do 7 alergenów, bardzo groźnych, które są składnikami mleka oraz jego przetworów. Dodatkowo niektóre leki i pasze podawane bydłu skażają mleko i jego przetwory, jak penicylina, mączki zwierzęce czy białka pszenicy po przetworzeniu ich przez krowę.
Osteoporoza to ciężka choroba pokrywająca się na świecie dokładnie z wysokim spożyciem mleka w krajach, gdzie przemysł mleczarski dominuje na rynku i omamia ludzi, którzy w ogóle nie powinni sięgać, nawet po mleko prosto od krowy.
Pasteryzacja zamienia mleko i jego przetwory w szkodliwą zupę pełną martwych, toksycznych bakterii, które zatruwają cały organizm i niszczą przewód pokarmowy. Alergia na mleko może się skończyć zarówno gwałtowną śmiercią poprzez uduszenie jak i poważną chorobą serca, kości czy oczu, a powikłania zapalenia rogówki to często skutek mlekożerstwa. Już starożytni hindusi wiedzieli, że masło z krowiego mleka jest toksyczne i niezdrowe, a do spożycia dopuszczali je po procesie przetopienia zwanego klarowaniem, w czasie, którego wytrąca się od 1/3 do połowy całej masy masła jako toksyczne zanieczyszczenia i szkodliwe substancje, to łatwo sobie wyobrazić, co spożywa bardzo wielu ludzi. Charakterystyczne, że społeczeństwa czy plemiona długowieczne spożywają bardzo małe ilości produktów mlecznych, albo nie spożywają ich wcale żywiąc się pokarmem jarskim, czyli roślinnym! Najwięcej mleka i jego przetworów na osobę spożywają Finowie i Amerykanie i tam najwięcej ludzi ma uszkodzone serca, choruje na serce, a także na cukrzycę, która u mlekopijców bardzo często występuje. Zmiany chorych i szkodliwych sposobów odżywiania na roślinne JARSTWO jest absolutnie konieczna, a kiedy nawet wegetarianie mówią o piciu mleka to jest to mały dodatek do zasadniczego żywienia, często też od zwierząt innych niż krowa. Jeśli mówimy, żeby dzieci karmić mlekiem, to chodzi o karmienie mlekiem matki, prosto z piersi, a karmienie nawet do 4-5 roku życia nie jest niczym nagannym, bo lepiej dłużej niż za krótko w tym akurat wypadku!
Przymusowe podawanie mleka dzieciom w wieku szkolnym, mleka krowiego i jego przetworów skazuje je na wiele niepotrzebnych chorób i cierpień, szczególnie ta najbardziej alergicznie wrażliwą grupę 20-40% w różnych społecznościach. A przecież już kultura staropolska uważała, że najzdrowsza postać mleka to mleko zsiadłe, a resztki po zebraniu masła na klarowanie czy śmietany do ciast często dawano zwierzętom jako paszę, a nie ludziom! Miliony ludzi cierpi na objawy osteoporozy, osłabienia serca, cukrzycę, a co gorsza na ciężkie postacie depresji, których częstą przyczyną jest nadmierne spożywanie mlecznych wytworów. Insulinozależna cukrzyca, zapalenie uszu, anginy i bronchity, choroby dróg oddechowych, zawały i miażdżyce leczy się drastycznie ograniczając lub kategorycznie odstawiając wszelki nabiał od krowy! Szkodliwy wpływ krowiego mleka, pogarszany przez pasteryzację i konserwanty odkrył dla ludzi Zachodu naukowo dr Max Bircher-Benner, pionier dietetyki już w drugiej połowie XIX wieku i to jest wiedza, którą Szwajcaria ma do dania Europie, zamiast szkodliwych reklam trującej Milka. Biała śmierć, to biały cukier, biała mąka, biała sól i białe mleko, cztery podstawowe trucizny współczesnego świata, trucizny szkodliwe dla większości ludzi, których każdy człowiek powinien unikać. Żyjcie ludzie w dobrym zdrowiu! (LM)
|
zródło: internet
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ania
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 3770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: 8:48, 12.08.09 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Woda mineralna a woda źródlana
Na półkach sklepowych spotykamy różnego rodzaju wody butelkowane ogólnie określane jako wody mineralne. Różnią się one jednak zawartością składników mineralnych (mineralizacją), posiadają przez to różne właściwości. Według rozporządzenia Ministra Zdrowia stopień mineralizacji jest wytyczną do nazewnictwa wód zarówno w wersji gazowanej i niegazowanej. Podział wygląda w następujący sposób:
*
- jest bogata w minerały, co najmniej 1000 mg/l, jest to woda pochodząca z udokumentowanych zasobów podziemnych, czerpana z ujęć zabezpieczonych przed czynnikami zewnętrznymi (głębokość, budowa geologiczna, strefy ochronne), pierwotnie czysta pod względem chemicznym i mikrobiologicznym, mająca stały skład chemiczny podany na etykiecie, nie może być uzdatniania ani zawierać żadnych dodatków,
*
- o łącznej zawartości rozpuszczonych minerałów poniżej 500 mg/l, jest to woda pochodząca z udokumentowanych zasobów podziemnych, czerpana z ujęć zabezpieczonych przed czynnikami zewnętrznymi (głębokość źródła, budowa geologiczna, strefy ochronne), pierwotnie czysta pod względem chemicznym i mikrobiologicznym, jej skład chemiczny i właściwości mogą ulegać niewielkim wahaniom w zależności od sytuacji geologicznej podłoża, nie może być uzdatniania ani zawierać żadnych dodatków,
*
Woda stołowa - woda, która jest otrzymywana przez zmieszanie wody źródlanej lub wody podziemnej z naturalną wodą mineralną, solami naturalnymi lub innymi składnikami mineralnymi,
*
Woda mieszana - powstaje ze zmieszania w określonych proporcjach naturalnych wód mineralnych różniących się składem,
*
Woda lecznicza - woda z silnym stężeniem jednego lub kilku składników mineralnych. Jej długotrwałe spożycie może mieć wpływ na nasze zdrowie, dlatego należy je konsultować z lekarzem,
*
Woda smakowa - mieszanka wód źródlanych i mineralnych z dodatkiem sztucznego aromatu owocowego. Często jest ona słodzona i konserwowana chemicznie.
W zależności od stopnia mineralizacji wody butelkowane dzieli się na:
*
Woda niskozmineralizowana - o sumie składników mineralnych poniżej 500 mg/l, odpowiednia do codziennego użytku, również dla kobiet w ciąży, karmiących oraz dla dzieci i osób na diecie niskosodowej,
*
Woda średniozmineralizowana - o sumie składników mineralnych 500-1500 mg/l, bogata w chlorki wapnia, ubogie w jony sodu (korzystne przy nadciśnieniu),
*
Woda wysokozmineralizowana - o sumie składników mineralnych powyżej 1500 mg/l, bogata w jony sodu, chloru, fluoru oraz wapnia i magnezu. Polecane osobom ciężko pracującym, sportowcom. Nie powinny ich pić dzieci oraz osoby ze schorzeniami nerek i nadciśnieniem.
Przy rozlewaniu naturalnych wód mineralnych obowiązują rygorystyczne normy sterylności, dlatego ich trwałość jest najdłuższa (można je przechowywać bez otwierania przez rok). Pozostałe nie dłużej niż pół roku (najlepiej jednak spożywać je w ciągu 3 miesięcy). Często błędnie zaliczana do wód mineralnych (butelkowanych) jest woda oligoceńska - jest to woda pobierana z ujęć głębinowych, wymagająca przegotowania przed spożyciem. W postaci surowej nie może być długo przechowywana, gdyż stanowi pożywkę dla bakterii chorobotwórczych, które rozwijają się w niej już po ok. 3 godzinach od pobrania ze studni.
źródło : internet
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|